Ponad dwa tygodnie temu, szczęśliwie obroniłam pracę dyplomową:) Nie ukrywam, że stres i zmęczenie zupełnie mnie wykończyły. Poczułam ulgę i ogromną satysfakcję, patrząc z perspektywy czasy na te mijające 3 lata studiów. Co dalej? Chciałabym oczywiście rozpocząć studia II stopnia. Od dłuższego czasu zastanawiałam się czy nie rzucić tego wszystkiego i rozpocząć czegoś nowego. Może nowe miejsce? Może nowy kierunek? Może zupełnie inne zajęcie? Pomysłów na przyszłość w głowie było mnóstwo, jednak podejmowanie tak ważnych decyzji to zdecydowanie moja najsłabsza strona. Postanowiłam ostatecznie, że chcę zaryzykować. Nie wiem co wyjdzie z tego wszystkiego, ale chcę spróbować. Nie dam rady się dostać? Trudno. Nie dam rady pociągnąć dwóch dziennych kierunków? Trudno. Mimo wszystko chcę robić coś "ponad", aby w razie czego mieć jakiś punkt zaczepienia. W przeciwnym razie zwariuję zupełnie.
Te ostatnie 2 tygodnie były tak intensywne, że nie miałam nawet czasu by zajrzeć na pocztę. Nie wspominając o większych wysiłkach. Życie na wsi rządzi się swoimi prawami:) Człowiek konsekwentnie ucieka od świata, aby w spokoju odetchnąć. Tym bardziej, że miałam za sobą intensywny czas.
Czuję, że zakochuję się za każdym razem kiedy widzę M. Wiele się zmienia. Nie widzieliśmy się dość długo z powodu mojej obrony, dlatego myślałam, że to tylko chwilowe. Nic z tego. Tak bardzo brakuje mi Jego obecności, wspólnego czasu razem, dogadywania sobie nawzajem, Jego żartów i uśmiechu. Czasem tylko żałuję, że jestem tak bardzo egoistyczna w tym wszystkim i próbuję zbyt często stawiać na swoim. A wystarczy tak niewiele, bo tylko ZAUFAĆ.
Za 9 dni ślub przyjaciółki:) Zastanawiam się tylko nad jednym: kiedy ten czas uleciał?! Ostatnie 2 lata narzeczeństwa były zaledwie jak jedno tchnienie. Postanowiłam w związku z tym faktem, zmobilizować naszą licealną grupę i zorganizować wieczór panieński:) Nie spodziewałam się aż tak wspaniałego efektu:) Po pierwsze, tylko jedna z dziewczyn odmówiła przyjazdu ze względu na pracę, więc frekwencja wynosiła 99% a to niebywały sukces w naszym wydaniu. Po drugie, to była szeroko zorganizowania akcja, o której nie wiedziała jedynie główna zainteresowana:D Po trzecie, niespodzianka udała się fantastycznie, ponieważ gdy przyjechałyśmy,przyszła Panna Młoda... spała:D Nie muszę chyba mówić jaką miała minę i jak zareagowała:D Żałuję tylko, że nie zostałyśmy dłużej, ale praktycznie każda z nas jest z innego końca województwa, więc chciałyśmy jeszcze bezpiecznie i spokojnie wrócić do domów. Kupiłyśmy przyszłej Pannie Młodej po kilka drobiazgów, posiedziałyśmy, pogadałyśmy. Zadbałyśmy też o prowiant:) Było naprawdę rewelacyjnie:) Polecam każdemu.