czwartek, 16 lipca 2015

O obronie, zaufaniu i wieczorze panieńskim

Ponad dwa tygodnie temu, szczęśliwie obroniłam pracę dyplomową:) Nie ukrywam, że stres i zmęczenie zupełnie mnie wykończyły. Poczułam ulgę i ogromną satysfakcję, patrząc z perspektywy czasy na te mijające 3 lata studiów. Co dalej? Chciałabym oczywiście rozpocząć studia II stopnia. Od dłuższego czasu zastanawiałam się czy nie rzucić tego wszystkiego i rozpocząć czegoś nowego. Może nowe miejsce? Może nowy kierunek? Może zupełnie inne zajęcie? Pomysłów na przyszłość w głowie było mnóstwo, jednak podejmowanie tak ważnych decyzji to zdecydowanie moja najsłabsza strona. Postanowiłam ostatecznie, że chcę zaryzykować. Nie wiem co wyjdzie z tego wszystkiego, ale chcę spróbować. Nie dam rady się dostać? Trudno. Nie dam rady pociągnąć dwóch dziennych kierunków? Trudno. Mimo wszystko chcę robić coś "ponad", aby w razie czego mieć jakiś punkt zaczepienia. W przeciwnym razie zwariuję zupełnie.

Te ostatnie 2 tygodnie były tak intensywne, że nie miałam nawet czasu by zajrzeć na pocztę. Nie wspominając o większych wysiłkach. Życie na wsi rządzi się swoimi prawami:) Człowiek konsekwentnie ucieka od świata, aby w spokoju odetchnąć. Tym bardziej, że miałam za sobą intensywny czas.

Czuję, że zakochuję się za każdym razem kiedy widzę M. Wiele się zmienia. Nie widzieliśmy się dość długo z powodu mojej obrony, dlatego myślałam, że to tylko chwilowe. Nic z tego. Tak bardzo brakuje mi Jego obecności, wspólnego czasu razem, dogadywania sobie nawzajem, Jego żartów i uśmiechu. Czasem tylko żałuję, że jestem tak bardzo egoistyczna w tym wszystkim i próbuję zbyt często stawiać na swoim. A wystarczy tak niewiele, bo tylko ZAUFAĆ.

Za 9 dni ślub przyjaciółki:) Zastanawiam się tylko nad jednym: kiedy ten czas uleciał?! Ostatnie 2 lata narzeczeństwa były zaledwie jak jedno tchnienie. Postanowiłam w związku z tym faktem, zmobilizować naszą licealną grupę i zorganizować wieczór panieński:) Nie spodziewałam się aż tak wspaniałego efektu:) Po pierwsze, tylko jedna z dziewczyn odmówiła przyjazdu ze względu na pracę, więc frekwencja wynosiła 99% a to niebywały sukces w naszym wydaniu. Po drugie, to była szeroko zorganizowania akcja, o której nie wiedziała jedynie główna zainteresowana:D Po trzecie, niespodzianka udała się fantastycznie, ponieważ gdy przyjechałyśmy,przyszła Panna Młoda... spała:D Nie muszę chyba mówić jaką miała minę i jak zareagowała:D Żałuję tylko, że nie zostałyśmy dłużej, ale praktycznie każda z nas jest z innego końca województwa, więc chciałyśmy jeszcze bezpiecznie i spokojnie wrócić do domów. Kupiłyśmy przyszłej Pannie Młodej po kilka drobiazgów, posiedziałyśmy, pogadałyśmy. Zadbałyśmy też o prowiant:) Było naprawdę rewelacyjnie:) Polecam każdemu. 

9 komentarzy:

  1. Kurcze czytam Twój wpis i czuję jakbym czytała samą siebie :) Też mam problem z podejmowaniem decyzji, kończę wkrótce licencjat z filologii i zastanawiam się czy robić mgr czy zacząć psychologię (która jest moim konikiem). Wiesz myślę, że powinnaś się zastanowić i wyobrazić sobie siebie za X lat. Studiuj to co Cię interesuje naprawdę tak w głębi serca, to co kochasz i jest Twoją pasją a reszta się ułoży... Nie ma nic gorszego niż studiowanie tego co jest modne lub po czym rzekomo dostaniesz pracę. Pamiętaj stanowisko pracy zawsze możesz sobie stworzyć sama :)
    Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowa:) Również pozdrawiam i życzę, abyś Ty też mogła podjąć dobrą decyzję:)

      Usuń
  2. Wariatki :) ja bym się wściekła za taki panieński z zaskoczenia, ale jeśli było super, to pozazdrościć spontaniczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja chyba też byłabym wściekła:D Ale akurat w drodze dowiedziałyśmy się, że przyszła Panna Młoda śpi, więc już nie było odwrotu:)

      Usuń
  3. Jak to mówią: kto nie ryzykuje, ten nie ma :) Zrób tak jak Ci serce podpowiada, a będzie dobrze :)

    Zazdroszczę Ci tej wsi - z chęcią bym się wybrała w takie miejsce, nawet bez Internetu. Człowiek wtedy po pewnym czasie zdaje sobie sprawę, że jednak da się bez Internetu żyć i co lepsze - ma się o dziwo dużo więcej czasu ;)
    Fajnie, że udało Wam się zorganizować ten wieczorek panieński :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez Internetu zdecydowanie da się żyć:) Człowiek ma wtedy więcej czasu na inne rzeczy, np. książki. Właśnie teraz nadrabiam zaległości:)

      Usuń
  4. Taka niespodzianka musiała być miła, nawet, jeśli wyrwałyście ją z pościeli! ;) Super

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, też bym chciała taki wieczór panieński z zaskoczenia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z przedmówczynią. Taki wieczór z zaskoczenia musi być naprawdę wyjątkowy, a moment, w którym odwiedziłyście przyjaciółkę idealny :)
    Kochana, jeśli masz możliwość, studiuj dwa kierunki. :) Jest ciężko, ale satysfakcja wielka. Ja przez rok byłam na dwóch kierunkach, mało spałam i nie miałam aż tak życia towarzyskiego, ale byłam szczęśliwa.:) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń