wtorek, 18 sierpnia 2015

Razem i osobno

Pod koniec lipca M. wyjechał do pracy za granicę. Z tego zamieszania i mojej nieobecności na blogu zapomniałam o tym wspomnieć. Jeszcze tylko 15 dni i znów się zobaczymy. Z drugiej strony czuję żal, bo utraciliśmy pewien czas, który mogliśmy spędzić razem. Jeszcze ta pogoda... Taka piękna, słoneczna. Idealna, aby gdzieś pojechać, rozłożyć koc, ochłodzić się w wodzie... Czuję w środku niewyobrażalną pustkę. Ciągle żyję tymi 15 dniami, które pozostały. I nadzieją, że spędzimy gdzieś razem wspólny weekend. Bo taka propozycja padła i jest owiana jakąś niewyobrażalną tajemnicą. Próbowałam dowiedzieć się chociaż gdzie pojedziemy, ale nic z tego. O ile w ogóle pojedziemy. Chociaż powiem szczerze, że wyobraźnia zaczęła wariować:) Nawet nie chcę się temu opierać, bo to fantastyczne uczucie. Tym bardziej, że od kiedy M. wyjechał ciągle rozmawiamy o naszej przyszłości. Małżeństwo, rodzina, dom, praca... Wiadomo. 

Wzięło mnie na całego. Ostatnio wertowałam strony z pierścionkami zaręczynowymi z zawziętym postanowieniem, że w końcu znajdę mój wymarzony. Trochę głupie, ale która z nas tego nie zna? Oczywiście ideałem był pierścionek księżnej Cambridge, ale wolałam zejść na ziemię;) Tym bardziej, że co jakiś czas M. bombardował mnie pytaniami na ten temat. Jakie mi się podobają, jaki kamień, w jakim stylu... I inne tego typu rzeczy. Chciałam mu po prostu go pokazać. Tak byłoby najprościej:) Jednak nie znalazłam nigdy takiego, który odzwierciedlałby dokładnie TEN WYMARZONY PIERŚCIONEK. Sam podsyłał różne zdjęcia. Czasem w takiej ilości, że już wariowałam. Dopiero ostatnio. Znalazłam! Był dokładnie taki jak chciałam. Urzekł mnie niesamowicie. A potem zobaczyłam cenę. Tylko 20 tysięcy złotych:D Koniec końców pewnie będzie zupełnie inny. I znając życie popłaczę się jak głupia, bo będzie tak piękny i tak wymarzony jak nigdy dotąd. Bo z miłości. A tak zupełnie odbiegając od tematu... Stwierdzam, że wyczekiwanie jest fantastyczne! Jeśli Pan Bóg pozwoli to za 3 lata o tej porze prawdopodobnie będziemy już małżeństwem;)


12 komentarzy:

  1. Pierścionek księżnej kate jest bardzo duży. Ładnie wygląda na zdjęciach, ale myślę, że nie czułabyś się z nim komfortowo. ;) Ale fakt, szafiry są piękne. :) Ja od zawsze chciałam mieć pierścionek właśnie z tym kamieniem, chociaż jeszcze 3 miesiące temu nie wiedziałam, jak on się nazywa. :D
    A Ty z pewnością masz rację, kiedy TEN pierścionek będzie już na Twoim palcu, z pewnością okaże się tym wymarzonym, idealnym. U mnie tak było. :)

    Ech, Wy się cieszycie, że to już za 3 lata, a ja rozpaczam, że jeszcze 3 lata muszę czekać. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że te 3 lata zlecą bardzo szybko:) Ale byłoby ciekawie gdybyśmy wyszły za mąż w tym samym roku:D

      Usuń
    2. Tak, już wyobrażam sobie to jaranko: O Boże, a sale macie, a suknię, a fotografa??!?!? :P

      Usuń
    3. Już się nie mogę doczekać:D Padłabym zupełnie gdyby to był ten sam miesiąc lub... dzień!:D

      Usuń
    4. Nie nakręcaj mnie! :D

      Usuń
    5. A tak na poważnie... Myślicie o jakimś konkretnym czasie?:)

      Usuń
  2. Aaaaaa jaram się! To brzmi podejrzanie!!! :D :D :D

    Szafiry są piękne, mam nie-zaręczynowy z szafirem i bardzo go lubię :) ale jednak nie ma to jak moc diamentowego blasku w pełnym słońcu <3

    Nie miałam nigdy wymarzonego, chciałam tylko z żółtego złota (lepiej wygląda na mojej żółtawej skórze niż białe) i z diamentem. I taki dostałam. Klasyczny i mający pewien symbol :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś też upierałam się, że zaręczynowy to tylko szafir, ale ostatnio zupełnie zmieniłam koncepcję. Głównie za sprawą M. który ciągle powtarzał, że zaręczynowy pierścionek musi być z brylantem. I dałam się ponieść:) Ale też chciałabym żółte złoto, podobnie jak Ty:) I jestem pewna, że żółte złoto będzie, bo M. wyznaję zasadę, że tylko żółte złoto:D Tak więc, muszę się dostosować:D

      Usuń
  3. Mi zawsze podobały się srebrne z tanzanitem hihi, a jak przyszło co do czego to dostałam złoty z diamencikami. Po tylu latach się już do niego przyzwyczaiłam, zwłaszcza, że i obrączka jest złota i klasyczna. Jak się mojego pytałam dlaczego akurat złoty, skoro wiedział, że nienawidzę złota (jakoś wtedy wolałam srebro), to powiedział, bo "jesteś złotą kobietą" czy jakoś tak ;)

    Hihi, skoro Twój nie chce ujawnić gdzie pojedziecie, to kto wie... Może niedługo zatem nadejdzie ten dzień, kiedy dostaniesz ten upragniony pierścionek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę nie nakręcać mojej wyobraźni;) Tym bardziej, że sam wyjazd nie jest jeszcze zaklepany na 100%. A diamenty zawsze były, są i będą modne, więc masz złotego męża, że wybrał je właśnie dla Ciebie:) Żółte złoto też ma swój urok.

      Usuń
  4. Wyczekiwanie ma na pewno swój urok:) Jaki by ten pierścionek nie był (choćby z plastiku!) to emocje w takiej chwili są tak wspaniałe i to się najbardziej liczy- wasza miłość. Jak sobie przypominam tę cudowną chwilę to czuję dreszcze:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś były takie grube, kolorowe, plastikowe pierścionki:D Pamiętasz?

      Usuń