"Marianna Popiełuszko nigdy nie szukała rozgłosu. Nie planowała, że stanie się bohaterką telewizyjnych dzienników, a jej zdjęcia obiegną prasę na całym świecie. Nie chciała sławy, której początkiem było brutalne zabójstwo jej ukochanego dziecka. Po wielu latach od tych wydarzeń postanowiła opowiedzieć o swoim synu, o miłości do niego, o tym, jak był wychowywany, o wartościach, które wyniósł z rodzinnego domu. Opowiada też o wydarzeniach, które na zawsze zmieniły jej życie. Z bólem wspomina dzień, w którym świat się dla niej zatrzymał. Wypowiada najważniejsze i najtrudniejsze dla siebie zdanie: „Przebaczyłam mordercom mojego syna”.
"Kim jest kobieta, której kłaniają się kościelni dostojnicy i politycy z całego świata? Skąd bierze się siła, która pozwoliła jej udźwignąć tak wielką tragedię? (...)."
"Matka Świętego. Poruszające świadectwo Marianny Popiełuszko" to książka autorstwa Mileny Kindziuk, która jakiś czas temu "wpadła" mi w ręce. Obiecałam, że po jej przeczytaniu podzielę się swoimi przemyśleniami i wrażeniami, dlatego pojawiła się ta notka. Oczywiście nie potrafię pisać recenzji i nawet nie mam w planie tego robić. Chcę jedynie napisać to co uważam, że powinnam.
Zacznę od tego, że bł. ks. Jerzy Popiełuszko jest mi bardzo bliski. W gruncie rzeczy "poznałam" go niedawno, i od tamtego czasu moje życie zmieniło się diametralnie. Zaczęłam czytać książki, artykuły w Internecie, oglądać filmy o bł. ks. Popiełuszce... Wszystko po to, aby jeszcze lepiej go poznać. Tak bardzo pochłonęła mnie jego historia, że ostatnio zadałam sobie pytanie:" Dlaczego akurat ksiądz Jerzy?" Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Po prostu nie potrafię. To taka niewytłumaczalna więź, która łączy mnie z błogosławionym księdzem Jerzym. Zaczęłam modlić się za wstawiennictwem ks. Popiełuszki, jednocześnie traktując jak najlepszego przyjaciela. Przeczytanie tej książki było kolejną okazją do tego, aby zgłębić się w tajemnicę życia i męczeństwa błogosławionego księdza.
"Matka Świętego" to książka o ks. Jerzym ukazana przez pryzmat wspomnień niedawno zmarłej matki błogosławionego- Marianny Popiełuszko. Jak sam tytuł mówi: "to poruszające świadectwo". I faktycznie takim jest, choć pewnie nie będę umiała Wam tego pokazać za pomocą bloga i tej notki. Sama książka napisana jest bardzo prostym językiem, niezwykle szybko się ją czyta i jeszcze głębiej przeżywa. Warto przed jej przeczytaniem pooglądać film "Popiełuszko. Wolność jest w nas". Wtedy jakoś łatwiej poukładać sobie w głowie pewne wydarzenia. Bynajmniej mi to pomogło. Poza tym, jeśli najnowsza historia Polski nie jest nam obca, to tym bardziej ułatwi nam to zrozumienie czasów, w których przyszło ks. Popiełuszce żyć i pełnić swoją kapłańską posługę. Oczywiście i bez tego "Matkę Świętego" każdy zrozumie, bo to naprawdę bardzo prosta w odbiorze lektura. Jednak jeśli ktoś z Was chciałaby rzeczywiście zgłębić się w historii księdza Jerzego to warto na początek i obejrzeć film i spróbować uzmysłowić sobie pewne fakty historyczne. To co w tej książce mnie najbardziej urzeka, to ta wspomniana już przeze mnie prostota. I to nie tylko w odbiorze, ale prostota samej Marianny Popiełuszko. Jej skromność, jej życiowe mądrości i całkowite oddanie się Bogu są chyba w tej książce najcenniejszym przekazem. Pomimo wielu cierpień w jej rodzinie potrafiła wszystko przyjąć z pokorą. Zawsze sumienna, pobożna i wierna. Pracowita, kochająca i pełna nadziei. Nikogo nigdy nie oceniała. Wybaczyła nawet tym, którzy zamordowali jej syna. Opowiada o swoim dziecku na różnych etapach życia, a także o wydarzeniach, które miały miejsce po jego śmierci i w trakcie procesu beatyfikacyjnego. Sama książka zawiera wiele fragmentów zeznań procesowych. Znajdziecie w niej także zdjęcia.
Chciałam Wam tyle napisać, opowiedzieć, ale to zbyt trudne zadanie. Nie da się przekazać tylu emocji i przeżyć. Dlatego pozostaje mi jedynie Was zachęcić do przeczytania. Wtedy na pewno zrozumiecie o czym pisałam. Zdaję sobie sprawę, że o bł. ks. Jerzym mało się mówi, mało pisze, mało wspomina, ale żywię nadzieję, że coś się zmieni. Nie jestem też w stanie o księdzu Popiełuszce napisać wszystkiego i wszystko. Nawet nie potrafiłabym. Mam nadzieję, że wybaczycie. Jeśli pojawią się jakieś nieścisłości to też chcę za nie z góry przeprosić.
P.S. Pochłaniam kolejną książkę.
Trafilem tu przez zupelny przypadek (chociaz juz przestalem wierzyc w przypadki w moim zyciu) ,I to akorat w 19 dniu miesiaca ,cztery miesiace od odejscia mojej Babci .Tak naprawde to nawet nie wiem co Ci napisac .Jestem bardzo wzruszony ta opowiescia . Chcialem przedewszystkim podziekowac za ten Blog .
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/Bl.Ks.JerzyPopieluszko
Dziękuję Panie Marku za tych kilka pozostawionych słów. Nie pomyślałabym, że kiedykolwiek ktoś z rodziny księdza Jerzego w jakikolwiek sposób trafi tutaj, a jednocześnie do mnie i do mojego życia. To dla mnie bardzo cenne doświadczenie i łaska. Chciałam wiele pięknych słów napisać w tym poście, ale nie wyszło mi tak jak chciałam. Najpiękniejsze przeżywa się w środku. Być może ktoś poprzez ten blog zainspiruje się by poszukiwać i bardziej zgłębiać się w historii życia i męczeństwa ks. Popiełuszki. Serdecznie dziękuję.
UsuńMialem akorat wczoraj duzo czasu i przeszukiwalem internet .Najpierw zwrocilo moja uwage Twoje motto .Sa to piekne slowa Ks. Jerzego ,ktory nie tylko uczyl innych jtak zyc ,ale przedewszystkim sam tak postepowal .
UsuńZadko zostawiam komentarze ,ale w Twoim poscie bylo tyle pieknych slow ze postanowilem pozostawic znak. Bede pewnie teraz czesciej tu zagladal :)
Pozdrawiam .