... stałam na Piazza Navona, nie wierząc, że to dzieje się na moich oczach. Wspomnienia wróciły. Co zmienił ten czas? Czy pamiętam? Czy staram się coś zmieniać w swoim życiu? Czy jestem konsekwentna? Pamiętam jak kilka tygodni temu wspominaliśmy 10 rocznicę śmierci Jana Pawła II. Tylko kilka stacji telewizyjnych było stać na to, aby wzbogacić ten dzień filmami i wydaniami specjalnymi. Czułam przygnębienie. 10 lat temu każda stacja mówiła o Papieżu. A wtedy?
Ten dzień, 27 kwietnia 2014 roku bardzo wiele zmienił. I gdybym miała jeszcze raz wybierać- wybrałabym tak samo. Zmęczenie, niedospanie, tłok i ścisk niekiedy, czasem gonitwa by się nie zgubić... ale także wyciszenie, modlitwę, ogromne przeżycie duchowe. Kiedy jedno z drugim łączy się ze sobą poznajesz prawdę o sobie. Ja tego doświadczyłam bardzo mocno. Kiedy wychodziliśmy z autobusu- płakałam. A na drugi dzień dotarło do mnie na ile mnie stać, jako człowieka.
Przez najbliższy czas będzie tutaj dość cicho, ale wrócę z nowymi pokładami energii:)
"Mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą. Wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść. Zamilknąć, gdy inni mówią. Modlić się, gdy inni przeklinają. Pomóc, gdy inni nie chcą tego czynić. Przebaczyć, gdy inni nie potrafią. Cieszyć się życiem, gdy inni je lekceważą." bł. ks. Jerzy Popiełuszko
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
niedziela, 19 kwietnia 2015
Prezent ślubny
Ślub mojej przyjaciółki dopiero za 3 miesiące. Dopiero, czy może już? Wiem, że ten najbliższy czas nie będzie dla mnie zbytnio łaskawy, dlatego postanowiłam już teraz zastanowić się nad prezentem ślubnym. Kwiaty, wino lub czekoladki raczej odpadają... Chciałabym, aby prezent dla Nowożeńców pozostał pamiątką na całe życie, dlatego pomyślałam o Biblii lub jakiejś wartościowej książce. O ile z Biblią nie będzie problemu, to kwestia książki dla małżeństw staje się nieco problematyczna:) W Internecie jest mnóstwo ciekawej literatury, która idealnie nadaje się jako prezent ślubny, jednak... co wybrać? Jesteście w stanie polecić coś godnego uwagi? Najlepiej, aby było prosto, przystępnie i wartościowo:)
czwartek, 16 kwietnia 2015
22
22 lata temu był piątek. Kiedyś przeczytałam, że piątek to największy dzień miłości. Z każdym rokiem ta prawda dociera do mnie jeszcze bardziej i głębiej. Niesamowite rzeczy wydarzyły się przez te 22 lata. Aż na usta ciśnie się: Dziękuję!
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Zbudź się...
"Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus." (Ef 5, 14)
Uwielbiam ten czas. Sama się dziwię, bo zaledwie kilka lat temu było zupełnie inaczej. Przytłaczał mnie Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Niedziela. Wszystko było takie WIELKIE, a ja tej wielkości nie czułam. Ja jej po prostu nie rozumiałam. Do tej pory nie pojmuję tej ogromnej miłości, która popłynęła do nas z Krzyża, ale przybliżam się... Chcę jej doświadczyć, pojąć i ogarnąć całą sobą.
Podczas tych WIELKICH DNI postanowiłam po raz kolejny zaczerpnąć z Biblii. Nie lubię składać życzeń, ani ich przyjmować, a wszelkie wierszyki o kurczaczkach i pisankach jakoś zupełnie mnie nie przekonują. Biblia natomiast to nieskończone źródło, z którego można czerpać i czerpać. Powyższy cytat był idealny, aby rozesłać go do bliskich i znajomych tuż przed poranną rezurekcją. Wielu jeszcze wtedy spało, może kogoś ten SMS obudził. Jeśli tak, to świetnie:) Postanowiłam rozesłać go także tym, którzy oddalili się od Boga, może nieco pogubili w tym wszystkim. Przebywam z tymi ludźmi na co dzień, więc dlaczego nie? Każdy z nich jest mi bliski, każdy zasługuje na miłość i poznanie Chrystusa. Chrystus Zmartwychwstał! Radość, radość i jeszcze raz radość:) Wszyscy powinni tej radości doświadczyć.
Wielkanoc spędziłam w rodzinnym domu. Tam wszystko odchodzi na bok. Nie myślisz o niczym. Jest cicho i spokojnie. Czas leci nieubłaganie. A potem wracam... I czuję, że znowu zaczyna się to samo... Strach, dylematy, kolejne rozmowy ze znajomymi pod tytułem "co dalej?" Od dzieciństwa marzyłam o studiach w Krakowie. Jednak w klasie maturalnej nie widziałam tam dla siebie miejsca. Teraz znowu powrócił ten temat. Moja współlokatorka przechodzi przez to samo. Może jednak Kraków? W końcu bardziej renomowane uczelnie i większa możliwość znalezienia pracy, stażu czy praktyki. Jednak może moja mama ma rację? Powinnam być konsekwentna i skończyć to, co zaczęłam. Nowy kierunek? A jeśli znowu okaże się, że to klapa? Jest przecież ogromne ryzyko, że nie nadążę za nową uczelnią i kierunkiem, psychicznie i fizycznie nie podołam... Jest ryzyko. W dodatku wiem, że prędzej czy później przeniosę się do Krakowa. Planujemy z M. właśnie tam poszukać swojego miejsca. Czy nie byłoby łatwiej po krakowskiej uczelni? Sama nie wiem. W Krakowie i tak będziemy próbować. Jest milion marzeń i planów... Tyle.
Podczas tych WIELKICH DNI postanowiłam po raz kolejny zaczerpnąć z Biblii. Nie lubię składać życzeń, ani ich przyjmować, a wszelkie wierszyki o kurczaczkach i pisankach jakoś zupełnie mnie nie przekonują. Biblia natomiast to nieskończone źródło, z którego można czerpać i czerpać. Powyższy cytat był idealny, aby rozesłać go do bliskich i znajomych tuż przed poranną rezurekcją. Wielu jeszcze wtedy spało, może kogoś ten SMS obudził. Jeśli tak, to świetnie:) Postanowiłam rozesłać go także tym, którzy oddalili się od Boga, może nieco pogubili w tym wszystkim. Przebywam z tymi ludźmi na co dzień, więc dlaczego nie? Każdy z nich jest mi bliski, każdy zasługuje na miłość i poznanie Chrystusa. Chrystus Zmartwychwstał! Radość, radość i jeszcze raz radość:) Wszyscy powinni tej radości doświadczyć.
Wielkanoc spędziłam w rodzinnym domu. Tam wszystko odchodzi na bok. Nie myślisz o niczym. Jest cicho i spokojnie. Czas leci nieubłaganie. A potem wracam... I czuję, że znowu zaczyna się to samo... Strach, dylematy, kolejne rozmowy ze znajomymi pod tytułem "co dalej?" Od dzieciństwa marzyłam o studiach w Krakowie. Jednak w klasie maturalnej nie widziałam tam dla siebie miejsca. Teraz znowu powrócił ten temat. Moja współlokatorka przechodzi przez to samo. Może jednak Kraków? W końcu bardziej renomowane uczelnie i większa możliwość znalezienia pracy, stażu czy praktyki. Jednak może moja mama ma rację? Powinnam być konsekwentna i skończyć to, co zaczęłam. Nowy kierunek? A jeśli znowu okaże się, że to klapa? Jest przecież ogromne ryzyko, że nie nadążę za nową uczelnią i kierunkiem, psychicznie i fizycznie nie podołam... Jest ryzyko. W dodatku wiem, że prędzej czy później przeniosę się do Krakowa. Planujemy z M. właśnie tam poszukać swojego miejsca. Czy nie byłoby łatwiej po krakowskiej uczelni? Sama nie wiem. W Krakowie i tak będziemy próbować. Jest milion marzeń i planów... Tyle.
Subskrybuj:
Posty (Atom)