"Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus." (Ef 5, 14)
Uwielbiam ten czas. Sama się dziwię, bo zaledwie kilka lat temu było zupełnie inaczej. Przytłaczał mnie Wielki Post, Wielki Tydzień, Wielka Niedziela. Wszystko było takie WIELKIE, a ja tej wielkości nie czułam. Ja jej po prostu nie rozumiałam. Do tej pory nie pojmuję tej ogromnej miłości, która popłynęła do nas z Krzyża, ale przybliżam się... Chcę jej doświadczyć, pojąć i ogarnąć całą sobą.
Podczas tych WIELKICH DNI postanowiłam po raz kolejny zaczerpnąć z Biblii. Nie lubię składać życzeń, ani ich przyjmować, a wszelkie wierszyki o kurczaczkach i pisankach jakoś zupełnie mnie nie przekonują. Biblia natomiast to nieskończone źródło, z którego można czerpać i czerpać. Powyższy cytat był idealny, aby rozesłać go do bliskich i znajomych tuż przed poranną rezurekcją. Wielu jeszcze wtedy spało, może kogoś ten SMS obudził. Jeśli tak, to świetnie:) Postanowiłam rozesłać go także tym, którzy oddalili się od Boga, może nieco pogubili w tym wszystkim. Przebywam z tymi ludźmi na co dzień, więc dlaczego nie? Każdy z nich jest mi bliski, każdy zasługuje na miłość i poznanie Chrystusa. Chrystus Zmartwychwstał! Radość, radość i jeszcze raz radość:) Wszyscy powinni tej radości doświadczyć.
Wielkanoc spędziłam w rodzinnym domu. Tam wszystko odchodzi na bok. Nie myślisz o niczym. Jest cicho i spokojnie. Czas leci nieubłaganie. A potem wracam... I czuję, że znowu zaczyna się to samo... Strach, dylematy, kolejne rozmowy ze znajomymi pod tytułem "co dalej?" Od dzieciństwa marzyłam o studiach w Krakowie. Jednak w klasie maturalnej nie widziałam tam dla siebie miejsca. Teraz znowu powrócił ten temat. Moja współlokatorka przechodzi przez to samo. Może jednak Kraków? W końcu bardziej renomowane uczelnie i większa możliwość znalezienia pracy, stażu czy praktyki. Jednak może moja mama ma rację? Powinnam być konsekwentna i skończyć to, co zaczęłam. Nowy kierunek? A jeśli znowu okaże się, że to klapa? Jest przecież ogromne ryzyko, że nie nadążę za nową uczelnią i kierunkiem, psychicznie i fizycznie nie podołam... Jest ryzyko. W dodatku wiem, że prędzej czy później przeniosę się do Krakowa. Planujemy z M. właśnie tam poszukać swojego miejsca. Czy nie byłoby łatwiej po krakowskiej uczelni? Sama nie wiem. W Krakowie i tak będziemy próbować. Jest milion marzeń i planów... Tyle.
Podczas tych WIELKICH DNI postanowiłam po raz kolejny zaczerpnąć z Biblii. Nie lubię składać życzeń, ani ich przyjmować, a wszelkie wierszyki o kurczaczkach i pisankach jakoś zupełnie mnie nie przekonują. Biblia natomiast to nieskończone źródło, z którego można czerpać i czerpać. Powyższy cytat był idealny, aby rozesłać go do bliskich i znajomych tuż przed poranną rezurekcją. Wielu jeszcze wtedy spało, może kogoś ten SMS obudził. Jeśli tak, to świetnie:) Postanowiłam rozesłać go także tym, którzy oddalili się od Boga, może nieco pogubili w tym wszystkim. Przebywam z tymi ludźmi na co dzień, więc dlaczego nie? Każdy z nich jest mi bliski, każdy zasługuje na miłość i poznanie Chrystusa. Chrystus Zmartwychwstał! Radość, radość i jeszcze raz radość:) Wszyscy powinni tej radości doświadczyć.
Wielkanoc spędziłam w rodzinnym domu. Tam wszystko odchodzi na bok. Nie myślisz o niczym. Jest cicho i spokojnie. Czas leci nieubłaganie. A potem wracam... I czuję, że znowu zaczyna się to samo... Strach, dylematy, kolejne rozmowy ze znajomymi pod tytułem "co dalej?" Od dzieciństwa marzyłam o studiach w Krakowie. Jednak w klasie maturalnej nie widziałam tam dla siebie miejsca. Teraz znowu powrócił ten temat. Moja współlokatorka przechodzi przez to samo. Może jednak Kraków? W końcu bardziej renomowane uczelnie i większa możliwość znalezienia pracy, stażu czy praktyki. Jednak może moja mama ma rację? Powinnam być konsekwentna i skończyć to, co zaczęłam. Nowy kierunek? A jeśli znowu okaże się, że to klapa? Jest przecież ogromne ryzyko, że nie nadążę za nową uczelnią i kierunkiem, psychicznie i fizycznie nie podołam... Jest ryzyko. W dodatku wiem, że prędzej czy później przeniosę się do Krakowa. Planujemy z M. właśnie tam poszukać swojego miejsca. Czy nie byłoby łatwiej po krakowskiej uczelni? Sama nie wiem. W Krakowie i tak będziemy próbować. Jest milion marzeń i planów... Tyle.
Chodź do Warszawy.... :)
OdpowiedzUsuńZatem zapraszam do Krakowa ;)
OdpowiedzUsuńJeśli wiążecie swoją przyszłość z Krakowem to może faktycznie warto podjąć ryzyko? :)
OdpowiedzUsuńA jak nie.. to może Wrocław?:D
Dziewczyny chyba nie dam rady być w trzech miejscach jednocześnie:D
UsuńA mogę zapytać, co aktualnie studiujesz? I z czym wiążesz przyszłość?
OdpowiedzUsuńNie zawsze duże miasto jest dobrym pomysłem, ja najprawdopodobniej po studiach pojadę gdzieś na prowincję szukać w pracy w szkole, co w Krakowie raczej odpada.
Podobnie odczuwam Wielką Noc. Kiedyś za trudna, teraz głęboka, radosna i bliska.
To może w takim razie napisz maila:) Wolałabym tutaj nie pisać zbyt wiele:) Mail podany jest w zakładce po prawej stronie:)
UsuńKraków, Warszawa, Wrocław... to może Gdańsk? ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, na pewno z Krakowa mielibyście bliżej do domu :) Myślę, że to jest jeden z ważniejszych kryteriów.
Oj chyba miałabym duży problem aby odnaleźć się w północnej części Polski:D Kraków jest jednak taki "nasz":D Podobne tereny, więc pewnie dlatego jest mi bliższy. A ja się w ogóle zastanawiam jak ciebie wywiało aż tak daleko:)
UsuńJeden z moich ulubionych wersetów! ;*
OdpowiedzUsuńps. kocham Kraków!!!!