poniedziałek, 9 listopada 2015

Co dalej?

Chyba nie lubię tego czasu. Z jednej strony wiem, że zbliża się zima. Chociaż z drugiej strony widzę puste patyki na drzewach, które próbują udawać, że jesień jeszcze trwa. Z trzeciej strony wciąż mam w głowie obraz listopadowych, rozświetlonych i ukwieconych cmentarzy. Jednak z czwartej strony świat bombarduje nas świątecznymi ozdobami, które totalnie kłócą się z całą resztą. Nic do siebie nie pasuje. Ja też w środku jestem taka niepoukładana. Wszystko się we mnie kłóci. Ostatnio tyle we mnie niepewności i zwątpienia.

Widziałam się wczoraj z Justyną. Mogłabym całe życie siedzieć z nią i rozmawiać przy herbacie. Mam wrażenie, że rozumie mnie jak nikt inny. Chociaż między nami nie zawsze było kolorowo. Był moment kiedy nasza przyjaźń była jednym wielkim dystansem i udawaniem. Wczoraj rozmawiałyśmy o wszystkim. I właśnie chyba dlatego wróciłam taka przybita. Bo wróciłam do świata, w którym nie mogę z każdym o wszystkim pogadać. Mam wrażenie, że zazdroszczę jej totalnie wszystkiego. Przygotowań do ślubu, relacji z narzeczonym, pracy, studiów, planów na przyszłość, mieszkania, przyjaciół...Nawet tego, że dojeżdża na uczelnię z drugiego końca miasta. Wiem, że to niesamowicie głupie... 

Zastanawiam się, co musiałoby się stać, abym poczuła się taka lekka i szczęśliwa? Dziś obudziłam się jakaś poddenerwowana, sama nie wiedząc czemu. Nie wiem co będzie dalej. Ostatnio rozmawialiśmy z M. o naszych dalekosiężnych planach na "po ślubie". Gdzie będziemy szukać pracy, co będziemy robić, gdzie będziemy mieszkać... Jeszcze kilka miesięcy temu powiedziałabym, że mamy plan i wszystko jest ustalone. Jednak teraz mam wątpliwości. M. chce abyśmy poszukali swojego szczęścia w Krakowie. Do niedawna byłabym zachwycona, a teraz mam poważny mętlik w głowie. Może lepiej zostać w Rzeszowie? Być może nie zarobimy tyle co w Krakowie, ale będziemy bliżej domu, może nawet wybudujemy swój własny dom. Justyna z narzeczonym właśnie w Rzeszowie będą szukać swojego miejsca... Ceny działek pod Krakowem mnie przerażają. Za taką cenę w moich stronach można wybudować 2 a może nawet 3 domy! Natomiast coraz częściej chodzi mi po głowie wersja: Warszawa. Wiem, że M. myślał kiedyś o Warszawie, ale ja skutecznie wypleniłam ten pomysł. Dzisiaj sama nie wiem co o tym myśleć... Z jednej strony wiem, że mielibyśmy duże szanse na pracę w Warszawie. Po moich studiach miałabym szansę na naprawdę ciekawą pracę. Ale z drugiej strony boję się, że Warszawa mnie przytłoczy. W dodatku to spory kawałek w nasze dziewicze tereny. No i moglibyśmy raczej pomarzyć o własnym domu... Może za bardzo wybiegam w przyszłość. Może za bardzo próbuję wszystko w głowie sobie poukładać. Ale czuję taką pustkę i niepewność... Co dalej? Czy jest jakieś miejsce, które czeka właśnie na nas? Czy jest w ogóle takie miejsce? Czy całe życie będziemy się tułać?

15 komentarzy:

  1. Ja bym nie wybiegała tak daleko w przyszłość:) Bóg i tak Was poprowadzi najlepszą dla Was drogą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to było takie proste... Wiem, że powinniśmy skupiać się na tym co TERAZ i pozwolić Panu Bogu się prowadzić, ale to naturalne, że rozmawiamy też o naszej przyszłości. Ciężko nie wybiegać w przyszłość:)

      Usuń
    2. Przyszłość i tak będzie inna, niż zaplanujecie, a taka, jaką sobie wymarzycie :)
      Ja kiedyś dużo planowałam. To takie ludzkie:) Teraz nie planuję. Marzę:) Marzenia się spełniają, a plany nie:)

      Usuń
    3. Z drugiej strony możemy powiedzieć, że plany są po to, aby je realizować:) Nie chcę teraz zastanawiać się czy to plany albo marzenia będą dla nas lepszą drogą. Życie pokaże. Ale tak jak napisałaś: to takie ludzkie:)

      Usuń
  2. Wylądujecie zapewne tam, gdzie akurat będzie praca, dylemat rozwiąże fakt, że z czegoś trzeba żyć.;) A póki się nie ma kredytu i dzieci do szkoły nie chodzą, to się można tułać i sprawdzać, gdzie jest najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "dopóki dzieci do szkoły nie chodzą" - święte słowa :)

      Usuń
  3. Ja zdecydowanie nie lubię tego czasu. Zima - ŚWIĘTA - ok.. ale takie Wiesz.. śnieżne.. a teraz patrzę za okno a tam drzewo, które jeszce dwa dni temu miało kolorowe liście. Dziś zupełnie "gołe" . to najsmutniejszy czas w roku

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ważne gdzie, ważne z kim:D Zawsze można spróbować tu i tam, na pewno znajdziecie swój kąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, chciałabym Cię dalej poczytywać, ale zanim zdążyłam zostawić maila Twój blog stał się już mniej jawny ;). Zostawiam tutaj, mam nadzieję że trafisz na ten komentarz.
      pola92n@gmail.com
      pozdrawiam gorąco!

      Usuń
    2. Trafiłam, dodałam, pozdrawiam również :)

      Usuń
  5. Zainspirowana, jesteś z Podkarpacia? Nie wyłapałam nigdy tej wiadomości o Tobie, a tu takie miłe zaskoczenie :). Hm w sumie racja z tym że w większym mieście łatwiej byłoby Ci znaleźć pracę, ale i opłaty są zdecydowanie większe. Pamiętam moje obawy przed ślubem takie same jak Twoje teraz, myślałam sobie wtedy że nie wiem gdzie będę mieszkać za miesiąc, a tu jeszcze ślub na głowie. To zadziwiające ale On wszystko ogarnął, i u Was ogarnie. Bądź spokojna :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zgadza się:) Dobrze wyłapałaś:D Dziękuję za te miłe i pocieszające słowa:)

      Usuń
  6. Nie planuj aż tak, bo jak coś nie wyjdzie, to się niemiło rozczarujesz :) Czasem warto zostawić sobie możliwość nagłej zmiany planów, bo akurat coś ciekawego może z tego wyniknąć.
    Będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. My po ślubie mieszkaliśmy przez rok w Rzeszowie. Planowaliśmy, że właśnie tam będziemy układać sobie życie. Po roku mieliśmy epizod z zagranicą, by na ponad 2 lata zamieszkać w małej miejscowości na Lubelszczyźnie, gdzie szczęśliwie oboje znaleźliśmy pracę i gdy byliśmy pewni, że zostaniemy tutaj zmiana zdania i powrót do punktu wyjścia -Rzeszów. Życie zaskakuje, my sami się zaskakujemy, jak bardzo zmieniamy swoje plany ciągle szukając swojego miejsca. Cokolwiek postanowicie, zawsze możecie zmienić zdanie, wrócić lub wyjechać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba za bardzo próbuję układać sobie w głowie przyszłe życie:) Ale Twoje słowa bardzo mnie utwierdziły w tym aby czasem odpuścić. Dzięki:)

      Usuń