poniedziałek, 21 września 2015

100

Ostatnio zadzwoniła do mnie Justyna. Ta sama, której niedawno oświadczył się chłopak po 7 miesiącach znajomości. Emocje nieco opadły, więc w końcu mogłyśmy spokojnie porozmawiać. Chociaż w jej głosie ciągle czułam podekscytowanie:) Zdała mi szczegółową relację z zaręczyn. Pierścionek zaręczynowy widziałam już wcześniej. Opowiedziała mi o wszystkich wstępnych planach. Ślub planują na wiosnę 2017 roku. Sala weselna też jest wstępnie upatrzona. Chcą do końca tego miesiąca załatwić najważniejsze sprawy. Justyna chyba sama nie wierzy, że to wszystko dzieje się naprawdę. Tyle emocji i radości jest w tym wszystkim, że trudno powstrzymać wzruszenie. 

Tylko ja... Jestem jakaś inna. Gdy rozmawiałyśmy myślałam, że się popłaczę i zacznę skakać ze szczęścia. Gdy tylko się rozłączyła, wszystko przygasło. Byłam jak wypalona. Ciągle myślałam o naszym związku... Wkradła się zazdrość i poczucie okropnej niesprawiedliwości. Chciałabym umieć odrzucić te negatywne emocje. Chciałabym w 100% cieszyć się szczęściem innych. Ale nie potrafię... Jest mi tak przykro. Wiem, że ich sytuacja jest inna. Nasza jest dużo bardziej skomplikowana. Tylko dlaczego my musimy iść po takich wybojach, kiedy inni mają prościutką autostradę prosto pod ołtarz?

Ostatnio mój czas wypełnia pewna modlitwa. Być może kiedyś o niej wspominałam na blogu. Modlitwa za mojego chłopaka. Postanowiłam, że będą się nią modlić każdego dnia. Tuż przed zaśnięciem. Żałuję, że nie poznałam tej modlitwy dużo wcześniej, bo to jedna w najpiękniejszych modlitw.

"Panie Boże, postawiłeś na mej drodze człowieka, 
któremu oddałam swoje serce i z którym chcę związać swój los. 
Czuwaj nad nim, chroń go od niebezpieczeństw i spraw, 
aby w Tobie osiągnął życiową dojrzałość. 
Pomóż mu być prawym, mądrym i dobrym. 
Daj mu mężne serce, żeby się nie lękał trudności, 
lecz przełamywał je w imię Twoje. 
Uczyń go narzędziem Twojej Opatrzności.

Święty Józefie, patronie mężczyzn, 
broń mego chłopca od pokus fałszywej męskości. 
Naucz go opanowywać zmysłowość i podporządkować własne ciało 
służbie prawdziwej miłości. 
Chroń go od alkoholizmu. 
Spraw, abym mogła bezpiecznie oprzeć się na tym, 
któremu powierzam swój los. 
Bądź mu pomocą i wspieraj go w każdej potrzebie."

Właśnie zauważyłam, że to 100 wpis na tym blogu:) 

9 komentarzy:

  1. Ja Ciebie bardzo dobrze rozumiem w tej trudnej drodze pod ołtarz i nawet nie wiesz, jak Wam kibicuję i życzę jakiegoś zwrotu akcji, który wszystko przyspieszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze wiedzieć, że jest ktoś kto rozumie i nie osądza. Dzięki, że nam kibicujesz:)

      Usuń
  2. Czasem warto poczekać :) Myślę, że już niedługo w Waszym przypadku. Bądź dobrej myśli! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym aby Twoje odczucia się sprawdziły:)

      Usuń
  3. Ja trochę cię rozumiem, a trochę nie mogę tego powiedzieć. Znaczy teraz nie mogę, ale przez ostatnie 3 związki, czyli 7 lat, bardzo dobrze rozumiałam ;)
    Ja też trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też lubię tę modlitwę:) Gdyby było tak łatwiutko, bez żadnych przeszkód i prosto pod ołtarz to czy byłoby później tak cudownie? Ten trud też jest w pewnym sensie potrzebny, można się wiele nauczyć od siebie przed ślubem żeby potem było trochę lżej (Taką mam przynajmniej nadzieję:D ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na każdy sukces w życiu trzeba się napracować. Tylko ta uciążliwa ludzka zazdrość... Jeszcze dzisiaj dostałam wiadomość, że oficjalnie ustalili datę ślubu. Na początku października mamy się spotkać z Justyną. I powiem szczerze, że obawiam się tego spotkania. Z jednej strony chciałabym ją zobaczyć i wyściskać z radości. Ale z drugiej... Spotkam się z nią, pogadamy i potem wrócę kompletnie przygnębiona. Sama nie wiem, dlaczego akurat w tym konkretnym przypadku czuję takie rozgoryczenie.

      Usuń
  5. Znam i lubię tę modlitwę.
    Niektórzy może i mają łatwą drogę pod ołtarz, ale... ja osobiście cenię sobie to, że przez rok bycia z moim chłopakiem (2 dni temu minął równy rok) pomimo wielu kłótni i nieporozumień, popełnionych błędów - potrafiliśmy się z tego wygrzebać i ułożyć pewne sprawy. Pewnie jeszcze nie jedną trudnośc przyjdzie nam pokonać, ale fala upadków, przez jakie przeszliśmy była tak ogromna, że to na prawdę cud, że żadne z nas nie powiedziało sobie "dosć". Przez to czuję, że razem możemy wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna modlitwa, kiedyś już na nią wpadłam :)

    OdpowiedzUsuń