czwartek, 20 lutego 2014

Matka Chrzestna

Po raz pierwszy z życiu zostałam poproszona o bycie matką chrzestną. Pewnie wyda się to dla niektórych takie zwyczajne i niewymagające większego rozmachu, ale dla mnie to poważna sprawa i ogromna odpowiedzialność. Chciałabym być dobrą matką chrzestną. Zastanawiam się zatem co to znaczy BYĆ DOBRĄ matką chrzestną?

Akurat w moim najbliższym otoczeniu ciężko znaleźć autorytet matki chrzestnej, na którym mogłabym się wzorować. Jedyną osobą, od której rzeczywiście mogłabym się wiele nauczyć jest moja mama. Dość, że jest moją mamą, to i sama jest matką chrzestną. Jest nią nie tylko na papierze i nie tylko od wielkiego święta, ale autentycznie wypełnia swoją misję. Dając dobry przykład i będąc wzorem do naśladowania nie bez powodu wzbudza we mnie ogromny szacunek. Chciałabym być taka jak ona.

Zastanawiam się niekiedy, dlaczego to, do czego rodzice chrzestni zobowiązywali się podczas Chrztu Św. nie ma żadnego przełożenia w dalszym życiu. Nie wiem jak to wygląda w waszych stronach i w waszym środowisku, ale wokół mnie rola rodziców chrzestnych często sprowadza się tylko i wyłącznie do odbębnienia ważnego wydarzenia w życiu dziecka i dania przysłowiowej koperty. No, ale trudno się dziwić, że takie sytuacje mają miejsce.

Jakieś 2,3 lata temu byłam świadkiem bardzo przykrej sytuacji, kiedy pewni rodzice wybrali chrzestnych dla swojego dziecka ze względu na ich środki finansowe. I jakoś specjalnie się z tym nie kryli. Poza tym oboje chrzestni mieszkają od wielu lat za granicą, tak więc dla tego dziecka są wręcz obcymi osobami. Pojawiają się jakieś dwa razy do roku z wielkim i wystawnym prezentem. Ponadto rodzice w gruncie rzeczy nie mogą na nic więcej z ich strony liczyć, bo jest to fizycznie niemożliwe. Takie sytuacje mnie przerażają. Nawet nie przyszłoby mi go głowy, aby z Sakramentu Chrztu Św. robić przysłowiowy biznes.

Tak samo jak niedawno dowiedziałam się, że moja współlokatorka będąc matką chrzestną ostatni raz w Kościele pojawiła się właśnie na wspomnianym chrzcie i to tylko ze względu na ten chrzest, czyli kilka lat temu. Poza tym mówi, że nie wierzy, że nie ma to dla niej żadnego znaczenia...i tak dalej, i tak dalej. Ja osobiście nie chciałabym czerpać takich wzorców.

Kolejna rzecz, która mnie szokuje to słynne wybieranie chrzestnych : "bo tak wypada". Może się mylę, ale moim zdaniem osoby trzymające dziecko do chrztu powinny być bliskie dziecku i jego rodzicom, które rzeczywiście mogłyby dobrze pełnić swoją rolę. Bliskie, w sensie niekoniecznie związane więzami rodzinnymi. No i tutaj też miałam żywy obraz tego, jak to wygląda w praktyce, kiedy pewna matka poprosiła swojego brata na ojca chrzestnego tylko i wyłącznie dlatego, że był jej bratem. Pomijając, że od lat mieszka on po drugiej stronie świata i praktycznie nie utrzymuje z nią kontaktu. No, ale tak wypadało, bo brat. Oczywiście na jednodniowym ojcowaniu się skończyło i tak naprawdę rodzice są zdani tylko i wyłącznie na siebie jeśli chodzi o wychowywanie dziecka.

Zdaję sobie sprawę, że dla świeżo upieczonych rodziców wybór chrzestnych jest trudny. Ciężko jest przewidzieć czy dane osoby będą w stanie należycie wykonywać swoje zobowiązania wychowując dziecko na gruncie chrześcijańskich wartości. Trudno też przewidzieć gdzie życie nas poniesie i czy za 20 czy 30 lat będzie możliwa ta bliskość jak wtedy, kiedy rodził się ten mały człowiek. Dla mnie jedno jest najważniejsze- rodzic chrzestny powinien być bliską osobą, która pomogłaby w wychowaniu dziecka i na której można polegać w każdej sytuacji. Sama nie wiem czy podołam temu trudnemu zadaniu bycia matką chrzestną i czy jestem odpowiednią osobą aby taką rolę pełnić. W każdym bądź razie chcę zrobić wszystko, aby rodzice i mój malutki jeszcze kuzyn mogli liczyć na moją pomoc i wsparcie. Chciałabym dać dobry przykład i swoim zachowaniem być wzorem do naśladowania. Najlepiej gdybym była idealna, ale to niemożliwe. Dlatego, na tyle ile mogę chcę się starać. Bycie rodzicem chrzestnym to ogromny dar i wyróżnienie, dlatego nie chciałabym tego zepsuć.

Wokół mnie wydarzyło się kilka nie zbyt dobrych sytuacji, o których Wam wyżej napisałam, i pewnie dlatego tak bardzo jestem przewrażliwiona na tym punkcie. Być może kiedyś sama stanę przed wyborem rodziców chrzestnych dla swojego dziecka i wtedy przypomną mi się te sytuacje. Chciałabym podjąć dobry wybór, by moje dziecko autentycznie i prawdziwie miało rodziców chrzestnych.

P.S. Wybaczcie za obfitość w temacie i za nieścisłości, które mogą się pojawić. Zdaję sobie sprawę, że to trudny temat, ale napisałam to co czuję i to jak jest. Chętnie przeczytam, co Wy o tym myślicie i jakie macie doświadczenia:)

6 komentarzy:

  1. Ja wiem, że będę miała kiedyś ogromny problem z wyborem chrzestnych- ci, którzy są bliscy raczej by się nie wywiązali (brak kontaktu z kościołem), albo mieszkają bez ślubu, a z tymi, którzy by się wywiązali, nie mam kontaktu. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może jest szansa, że ten stan rzeczy ulegnie zmianie?

      Usuń
  2. Temat bliski mi. Sama nie mam chrzestnych. To znaczy mam ale tak jakby ich nie było, stracony kontakt. Bardzo chciałam nawiązać bliski kontakt z chrzestną, ostatni raz widziałam ją na bierzmowaniu bo marzyłam, żeby ją mieć na świadka. Było miło, na końcu wręczyła mi podobnie jak na komunii podarek finansowy. Może myśli, że tylko o to mi chodzi? Mam trochę żal do rodziców, że nie wybrali kogoś z rodziny tylko przyjaciół, którzy już przyjaciółmi nie są. No cóż :P

    I ja jestem matką chrzestną 3-letniego brzdąca. Niestety nie mam z nim takiego kontaktu jak chcę przez sytuację z jego rodzicami, ale wierci mi to dziurę w brzuchu. Nie podoba mi się sposób wychowania dzieci, ale nie mam na to żadnego wpływu. Dlatego wpadam tam i wypadam w zasadzie do dzieci i pewnie urastam do rangi ciotki od prezentów. Co zrobić? Może jak chłopak będzie większy będę mogła powiedzieć coś więcej.

    Jak widzisz jest trudno. Ale pamiętam spowiedź przed chrztem. Trafiłam na świetnego spowiednika, który nie rozczulał się nad moimi grzechami ale całkowicie skupił się na mnie jako przyszłej matce chrzestnej, że to przede wszystkim obowiązek, że mam gdzieś być dla tego dziecka duchowym zabezpieczeniem, nie tylko wzorem ale takim gwarantem by szedł po tej dobrej ścieżce.
    I tak się czuję. Wzięłam na siebie ten obowiązek i może nie wychowuję aktywnie to jednak opiekuję się duchowo i nieustannie czuwam :) W dodatku jestem zupełnie inna niż jego rodzica i to też atut, będzie miał chłopak odniesienie, może jakiś wzór kiedyś we mnie zobaczy i stwierdzi, że nie trzeba powielać rodzinnych, błędnych dróg.


    A Ty nie masz co się wahać. Będziesz idealną matką chrzestną! I to właśnie dlatego, że targają Tobą wątpliwości i obawy. Tylko głupi i próżny nie boi się niczego.
    Czerp więc radość z tego, bo uczestniczenie w tej uroczystości jest czymś niezwykłym, przynajmniej ja miałam takie wrażenie.
    I co najważniejsze, gratuluję! :)

    Ale się rozpisałam...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ dziękuję, że się rozpisałaś:) Z przejęciem przeczytałam to wszystko, bo tak jak mówię, sprawa poważna a różni ludzie mają różne z tym doświadczenia. Dlatego takie cenne jest to co piszesz. Twój chrześniak ma 3 lata, więc jest ogromna szansa na to, że kiedy podrośnie, czy będzie dorosły znajdzie z tobą wspólny, bliższy kontakt. Tego ci życzę i dziękuję za dobre słowa:)

      Usuń
  3. Mam zerowe doświadczenie w tej kwestii, podobno to dopiero przede mną i to chyba lada moment.
    Szczerze mówiąc, to bardzo dobrze, że zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji, że podchodzisz do tego poważnie - ja również mam taki zamiar - ale nie mogę nie wspomnieć, że w dzisiejszych czasach rola rodziców chrzestnych, jest naprawdę ograniczona i chyba nie pełnią Oni już takiego obowiązku jak było kiedyś. Grunt, to chcieć i mieć dobre nastawienie. Ty masz, więc sukces w tej dziedzinie gwarantowany :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wiarę we mnie:) Dużo masz racji w tym co napisałaś. Szkoda, że rodzice chrzestni nie są już tacy jak kiedyś.

      Usuń