"Świadek prawdy." to reporterska biografia ks. Jerzego Popiełuszki, zamęczonego w 1984 roku. Zawiera nie tylko dokładny opis ostatnich chwil jego życia, prześladowań i śmierci, ale też mniej znane szczegóły z dzieciństwa, nowe fakty z pobytu w seminarium i w wojsku, a także z jego zwyczajnej-niezwyczajnej pracy w parafiach, szczególnie na warszawskim Żoliborzu. Opisane są także cuda i łaski ks. Jerzego, których wielu wciąż doznaje przy jego grobie."
"Świadek prawdy. Życie i śmierć księdza Jerzego Popiełuszki" to pozycja napisana przez Milenę Kindziuk. Znana jest jej wzruszająca książka o matce ks. Jerzego pt. "Matka Świętego", o której kiedyś Wam pisałam. Dopiero niedawno skończyłam czytać "Świadka prawdy", choć na półce leży już kilka miesięcy. Tak więc ze sporym opóźnieniem postanowiłam napisać kilka słów o tej książce.
Jak wiecie, księdza Jerzego "poznałam" całkiem niedawno. Zaczęło się od filmu, kolejnych filmów, artykułów, potem doszły do tego książki, strony internetowe itd. Nie wiem dlaczego akurat ksiądz Popiełuszko. Jego życie, tamta sytuacja w Polsce, historia, ukochana ojczyzna, wielka odwaga, oddanie się służbie i chyba największa wiara, której moglibyśmy się uczyć od naszego błogosławionego. Zresztą o tym już kiedyś wspominałam.
Ta książka jest jak całe życie księdza Jerzego. Od dzieciństwa po śmierć, a nawet jeszcze dalej, bo sięga aż do procesu toruńskiego. Idealnie się złożyło, że najpierw przeczyłam "Matkę Świętego", ponieważ jest ona dobrym wstępem do przeczytania biografii. Można więc powiedzieć, że "Świadek prawdy" to taka bardziej rozszerzona wersja, która już centralnie skupia się na postaci księdza Jerzego. Warto więc na początku sięgnąć po "Matkę..." i zobaczyć życie Popiełuszków "od kuchni", bo wtedy lepiej zrozumieć postawę i świętość ks. Jerzego.
Dla mnie przeczytanie tej książki było sporym przeżyciem i doświadczeniem. Ta historia weszła we mnie dogłębnie. Uważam, że dobra książka to taka, która po zamknięciu wciąż we mnie żyje, i która coś do mojego życia wnosi. I tak akurat było z tą książką. Wiem, że innych ta postać może zupełnie nie "porywać", ale to chyba nie o porywanie chodzi, a naśladowanie, branie przykładu. Modląc się, rozmawiając z nim nie mam żadnych oporów, czuję się jakbym mówiła do kogoś kogo znam. A to bardzo ważne. Wiem, że mogę liczyć na wstawiennictwo i pomoc.
W planach mam już kolejne książki o księdzu Popiełuszce. Chcę poczytać innych autorów, zobaczyć tę świętość w innym świetle.
P. S. Jak już kiedyś wspomniałam, nie potrafię pisać recenzji, dlatego wybaczcie chaotyczność myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz