Ja: Co?
M: No tak. Mówię poważnie.
Ja: Za rok?! Dlaczego za rok, i w ogóle czemu mi o tym mówisz?
Temat zaręczyn i narzeczeństwa jest u nas stary jak świat. Zawsze o tym rozmawialiśmy, tak samo jak o wielu innych sprawach. Mój M. podpytywał o różne rzeczy, chciał wiedzieć jak ja to sobie wyobrażam, co o tym myślę, jak ten moment miałby wyglądać, co z rodzicami itd. Nie ukrywam, że często myślałam sobie o tej chwili, już tak bardzo chcąc ją przeżyć i doświadczyć. Zwłaszcza, że jesteśmy ze sobą już od ponad 3 lat i w końcu przydałoby się "wskoczyć" na ten wyższy poziom. Jak każda dziewczyna, po prostu o tym marzyłam... aż do wczoraj.
"Zaręczyć?! Za rok? Ale dlaczego? Czemu tak nagle? O ślubie możemy mówić minimum za 3 lata, już o tym mówiliśmy, sam tak powiedziałeś. A teraz? A rodzice? Mama od razu się zdenerwuje. Pomyśli, że ciąża, jakieś cuda wianki. Babcia na wstępie powie, że skoro zaręczyny to ślub musowo za rok, bo taka tradycja. Kurcze, marzyłam o tym, a teraz boję się tego, to chyba mnie przerasta. Mam dopiero 21 lat, wygląd szesnastolatki a tu nagle taka sytuacja? To chyba nie dla mnie".
Dlaczego tak zareagowałam? Nie wiem. Czy dlatego, że M. powiedział mi o tym tak bezpośrednio? Może nie dojrzałam do tego? Albo dotarło do mnie jak bardzo realne mogą stać się te nasze marzenia? A może wraz z momentem zaręczyn człowiek nie myśli o tym, tylko wie, że jest gotowy i ta dojrzałość sama przychodzi? A może dlatego, że to rzeczywiście za wcześnie? Hmm, a jak za rok okaże się, że faktycznie to dobry czas?
Oczywiście porozmawialiśmy o tym na spokojnie. Wyjaśniliśmy wszystko, tak więc ponownie mogę powiedzieć: "Tak. Marzę o tym". Zaręczyny to poważna sprawa, zdajemy sobie z tego sprawę, to ogromna odpowiedzialność i wielka deklaracja. Dlatego postanowiliśmy nic nie planować. Jeśli mamy być ze sobą to przede wszystkim powinniśmy teraz nad sobą pracować i uczyć się żyć razem. A jeśli przyjdzie taki moment, to jak mój M. powiedział: "Nawet nie będziesz wiedziała kiedy to się stanie":) I niech tak zostanie:) Postanowiliśmy to wszystko Temu Jedynemu zawierzyć. On wie co jest dla nas dobre i w jakim czasie będzie dobre.
P.S. Jest pośród Was wiele narzeczonych i wiele osób żyjących w małżeństwie, które zaręczyny mają za sobą. Jak to było u Was? Podzielcie się wrażeniami. Czy moje obawy to "normalka"?
Ale tak w zasadzie to czego Ty się boisz? Mamy i babci i tego co powiedzą?Wyglądu 16-latki? ;) Czy masz jakieś wątpliwości, że to ten? I czy w pierwszej chwili tylko przerażeniem zareagowałaś, czy teraz też tak myślisz?
OdpowiedzUsuńMama, babcia i cała reszta to raczej dodatek i małe wtrącenie:) Ale tak na poważnie to nie wiem dlaczego ten strach. Ogólnie to wielu rzeczy się boję, taki mam charakter niestety. Podejrzewam, że strach przed nieznaną do tej pory sytuacją i zupełnym wywróceniem życia do góry nogami. Ale jak tak sobie porozmawialiśmy to bardzo dobrze mi to zrobiło. Teraz zupełnie opadło wszystko, że tak powiem. I zdecydowanie chciałabym aby to był już ten jedyny do końca życia. Jednak musimy wiele trudu w to włożyć:) Wiadomo, że z punktu widzenia osoby, która już przez to przeszła wydaje się to być "pestką", porównując z codziennością życia małżeńskiego.
UsuńNie wydaje mi się to pestką:) Ja to rozumiem, z zaręczynami tak nie miałam co prawda, bo my pod tym względem to dość szybko zdecydowani byliśmy i gdybyśmy mogli, bralibyśmy ślub max po dwóch latach, ale miałam/mam z dzieckiem.;) Jak zawsze się myślało w kategorii "za 3 lata", zwłaszcza jak on tak mówił, to mnie Twoje zaskoczenie nie dziwi.:) Jak "na trzeźwo" inaczej myślisz to luz, najważniejsze to być przekonaną co do osoby, jakbyś tego nie była pewna, to lepiej się wstrzymać.
UsuńWiesz, jak ślub za 3 lata to te zaręczyny za rok, czy 1.5 roku to tak w sam raz. :) Teraz tego nie czujesz, bo jesteś w środku studiów i masz dużo na głowie i dużo się dzieje, ale jak już masz końcówkę studiów na widoku, to już tak dobitnie czujesz, że jak to tak, tyle lat razem, po studiach, zaraz będzie praca i nadal tak jak licealiści?;) Za rok będziesz inaczej myślała. :)
Ludzie to tak lubią sobie podramatyzować, ale naprawdę, już tej codzienności życia małżeńskiego to już tak nie demonizujmy.:)
No masz absolutną rację:) Wiele dopowiedziałaś, a co akurat miałam też na myśli. Za rok faktycznie może inaczej na to spojrzę, tak jak mówisz.
UsuńA nie chciałabyś mieć niespodzianki? To chyba najpiękniejsze w takiej chwili - mimo, że się tego spodziewasz to jednak zaskoczenie. :)
OdpowiedzUsuńDlatego odetchnęłam jak doczytałam notkę, że jednak Twój facet ma być ochotę choć trochę spontaniczny. :P
Ja jeszcze nie jestem zaręczoną, zresztą też uważam, że nie ma co wcześnie, skoro i tak nie planuje się ślubu za rok czy za dwa. Znam pary, które zaręczone są wiele lat i jeszcze nie zdecydowały się na małżeństwo. Okres narzeczeństwa po prostu traci na znaczeniu, na swojej wyjątkowości.
P.s masz teraz czas żeby "zaszczepić ' w podświadomości swojego chłopaka zmysł estetyczny co do pierścionków. Wiem, że to najmniej ważna rzecz ale to w końcu biżuteria na lata! Zresztą kobitka kobitce tłumaczyć nie musi :)
No trudno się z Tobą nie zgodzić;) Ta wizualna strona zaręczyn też jest bardzo ważna i o niej też wielokrotnie rozmawialiśmy, także wiem, że nic o tym wiedzieć nie będę:) Ale jak to wyjdzie w praktyce, nie wiadomo:) Mam nadzieję, że doczekam, no i Ty też za niedługo staniesz się narzeczoną:)
UsuńZamordowałabym Adama, gdyby mi powiedział, że che mi się oświadczyć za rok! No udusiłabym! :P
OdpowiedzUsuńMa być niespodzianka! Koniec kropka!
Dlatego mi ulżyło, kiedy przeczytałam, że Twój chłopak nie rezygnuje ze spontaniczności.
U mnie trochę podobnie jak u tej z żebra, gdyby wszystko się ładnie poukładało, to możemy brać ślub już teraz. No ale cóż, wszystko tak pięknie na razie nie wygląda. A mi też już tak bardzo się nie spieszy. Marzyłam o zaręczynach we wrześniu tego roku, ale to raczej nierealne. ;)
Ja mam wszystko zaplanowane, Adam raczej jeszcze nie. :D Pierścionek wybrany, a przynajmniej typ, niebieskie oczko, styl retro. :) Moje dwie bardzo dobre koleżanki znają wszystkie szczegóły, także mam nadzieję, że szepną słówko w odpowiednim momencie, bo jak Adam sam coś wymyśli... :P
Czego Ty się boisz? :) Masz jeszcze rok, a i potem pewnie 1,5 roku - 2 lata narzeczeństwa. :) Będzie dobrze!
Nie no niespodzianka na pewno będzie, zresztą innej opcji nie dopuszczam:) A jak to wyjdzie "w praniu" to zobaczymy:) Jednak nie obawiam się aż ta bardzo, tego co M. może wymyślić. Już podpytywał o różne rzeczy, więc raczej nie wyskoczy z jakąś bryczką czy skokiem ze spadochronem. Wie, że to ma być nasz moment i tyle:) Czyżby ujawniła się u ciebie miłość do pierścionka z szafirem, tak jak i u mnie?:D
Usuń