wtorek, 9 września 2014

Cisza

Zapuściłam się okropnie. Wstyd, wstyd, wstyd... Taka tutaj cisza, że aż mi głupio. Ale prawda jest taka, że sporo się u mnie działo. Każdy dzień przynosił coś nowego. 

A z tych wszystkich rzeczy najmilej wspominam pobyt w Krakowie. Byliśmy tam z M. na ślubie i weselu. 2 dni razem. Przez 24 godziny na dobę. Cała sobota i niedziela. To był nasz pierwszy taki wyjazd. Niby tylko głupie dwa dni, a zmieniło się tak wiele... I chyba po raz pierwszy w życiu, z całą świadomością i odpowiedzialnością pomyślałam: "Kurcze, chcę żeby był moim mężem". Cały czas był blisko, wszystko robiliśmy razem... Bardzo zbliżyliśmy się przez ten czas. I to tak bardzo, że nie mogłam w poniedziałek normalnie funkcjonować. Tak bardzo za nim tęskniłam. Tak bardzo mi go brakowało...

Dobrze jest przeżyć coś takiego. Każdej parze polecam taki wyjazd. Dopiero wtedy obnażają się nasze wady i zalety. Wtedy wszystko widać tak idealnie. I choć za niedługo stuknie nam 4 lata to cieszę się, że dopiero teraz mogliśmy zobaczyć jak to jest być z kimś non stop. Ręka w rękę. I nawet codzienne spotkania w liceum nie są choć trochę podobne do tych dwóch dni. Inny czas, inne miejsce, inny świat. Po prostu.

P.S. Nawet nie łudzę się, że lato wróci. Czuć jesień.

2 komentarze:

  1. 2 dni, 2 tygodnie, 2 miesiące, czy 2 lata razem to zupełnie inne doznania. :) Życzę więc miłego 'próbowania'. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede mną taka chwila, ale wiem już teraz bo przebywaniu ze sobą 22h na dobę bez przerwy, że ciężko wrócić do rzeczywistości. Życzę wielu takich chwil :)

    OdpowiedzUsuń