czwartek, 23 października 2014

Próba

Bardzo długo zwlekałam z przesłuchaniem Pachnideł inaczej zwanych Pomarańczarnią. Bardzo dużo dobrego słyszałam o tym cyklu konferencji, ale każdy czas był dla mnie nieodpowiedni. Aż ostatnio... Mieliśmy małą próbę do przejścia w naszym związku. Chodziłam zupełnie zdołowana, myśląc, że już nie uratujemy tej miłości. I właśnie wtedy Pachnidła okazały się lekiem na całe zło. Podesłałam mu link, nie myśląc, że go w ogóle otworzy. I w ten oto sposób zaczęliśmy słuchać razem. Uratowaliśmy. Pomarańczarnia jedynie utwierdziła nas w tym, że chcemy być razem, budować nasze życie, próbować i starać się o siebie nawzajem. Słuchając Pachnideł miałam moment zwątpienia w naszą relację, ale to przeszłość. Popatrzyłam na te konferencje nieco głębiej, a jednocześnie z dystansem. I nie, żeby to Pachnidła załatwiły całą sprawę. Absolutnie nie. Zaczęliśmy słuchać Pomarańczarni, akurat kiedy nasza układanka zaczęła składać się w całość. Pomarańczarnia była spoiwem tej układanki. Dużo nam to dało.

Wierzę, że każda próba ma sens. Nic nie dzieję się ot tak w oczach Boga. I każde COŚ jest PO COŚ. Ze wszystkiego można wyjść silniejszym, nawet z tych najcięższych doświadczeń. Dlatego jestem taka pełna nadziei:) Jest dobrze:)

15 komentarzy:

  1. To tylko ja jeszcze nie słuchałam Pachnideł?? ;P
    Uuu, trzeba to nadrobić ;)

    Trzymam za Was kciuki :)))
    Swoją drogą - nie masz czasem skłonności do zbytniego przeżywania nieporozumień i gorszych chwil w związku? I pesymistycznych myśli wysnuwanych wówczas w związku z Waszą przyszłością?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla formalności- Pachnidła polecam:) Mam nadzieję, że nadrobisz i wymienimy się spostrzeżeniami:)

      Hmm... przyłapałaś mnie;) Przejmuję się i przeżywam dość mocno wiele rzeczy. I to nie tylko w związku, ale ogólnie. To moja ogromna słabość, nad którą pracuję. I trochę opornie to idzie.

      Akurat ten kryzys był nieco poważniejszy, stad te pesymistyczne myśli. Już naprawdę myślałam, że się nie dogadamy i nic z tego nie wyjdzie. Chociaż w duszy nie wierzyłam w to. Nie chciałam dopuścić do siebie takiej opcji. Po prostu sobie tego nie wyobrażałam. Nie ze względu na te 4 lata, które jesteśmy ze sobą, ale na to, że nie wyobrażam sobie go nie kochać i nie być z nim. Po prostu. Ale byłam bardzo w złym stanie, zdołowana, przygnębiona... Ponad tydzień to trwało. Na szczęście negocjacje i modlitwa bardzo nam pomogły i już jest wszystko dobrze:) Teraz widzę jak dużo dobra z tego wypłynęło:)

      Usuń
  2. Jak lubisz styl przemawiania o. Szustaka to bardzo bardzo bardzo Ci polecam taką konferencję - "Judyta. Czym jest siła kobiety." Nie wiem czy można gdzieś w internecie to znaleźć, ja kupiłam audiobook i naprawdę polecam, wiem już że będę wiele razy wracać do tej konferencji. Jest też wersja dla mężczyzn, nosi tytuł "Jonasz", ale tutaj nie mogę nic powiedzieć, bo nie słuchałam ;) Jeśli jednak jest tak mocna jak wersja dla kobiet, to warto kupić dla chłopaka, albo mu ją polecić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam "Jonasza" - warto ;D
      Co najlepsze, do mnie "Jonasz" początkowo przemawiał bardziej niż "Judyta", dopiero jej druga część zrobiła na mnie wrażenie ;)))

      Usuń
    2. Myślałam że ten "Jonasz" to tylko dla facetów ;)

      Usuń
    3. Na Judytę pewnie też przyjdzie mój czas:) A czytając Wasze opinie to pewnie wysłucham i jednego i drugiego. To nic, że Jonasz dla facetów:D

      Usuń
    4. Widocznie ja mam w sobie jakieś męskie cechy ;P
      A może to po prostu jakieś uniwersalne prawdy.
      Do mnie akurat najbardziej przemawiało z Jonasza "robienie nic" ;)
      Nie ma się czym chwalić, ale przynajmniej wiem, nad czym powinnam pracować ;P

      Usuń
    5. Haha:D Może w Jonaszu o. Szustak nieświadomie pokazuje w jaki sposób dotrzeć do mężczyzn i dlatego bardziej wolisz te konferencje? Nie wiem, bo nie słuchałam. Jedynie zgaduje:D

      Usuń
    6. Chyba na razie jestem jedyna, której Judyta nie porwała (chociaż nie, druga część to rzeczywiście mistrzostwo).:p Podobać mi się podobała, pewnie gdybym nie słuchała najpierw "Słońca twojego sekretu" Błaszkiewicza byłabym Judytą zachwycona, ale że o.Fabian tak wysoko poprzeczkę podniósł... ;) Zresztą nawet o.Szustak się też w Judycie do niego odwołuje;))

      Usuń
    7. Nie jesteś jedyna. :) Mnie też nie porwała, do drugiej części nie dotrwałam. Z Błaszkiewicza pamiętam to, że dużo rzeczy pokrywało się z tym, co mówił Szustak. W sumie najbardziej zapadło mi w pamięci stwierdzenie, że kobieta ma świecić. :)

      Usuń
    8. Błaszkiewicza nie miałam okazji posłuchać. "Słońce twojego sekretu" to taka Błaszkiewiczowska forma Szustakowej "Judyty"?:D

      Usuń
    9. Raczej to Judyta jest Szustakową wersją Błaszkiewicza, bo "Słońce..." jest jakieś dwa lata starsze. ;) I rzeczywiście, przez to, że Szustak się do niego odwołuje, sporo rzeczy powtarza, zwłaszcza w pierwszej części. Ale druga część Judyty, to już było zupełnie co innego i podobała mi się bardzo. :)

      Usuń
    10. Aaa, takie buty:D No to myślę, że jednak warto i jedno i drugie posłuchać:)

      Usuń
  3. A gdzie można posłuchać Pachnideł? :)

    OdpowiedzUsuń